czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 3.

"Dopóki nie zrozumiesz śmierci, nie zrozumiesz życia."- Carlos Ruiz Zafon "Cień wiatru"



-Jutro zaczynasz szkołę. Mamy tutaj tylko jedno liceum, więc dużego wyboru nie było. Zapisałam Cię na taki sam profil, jaki miałaś w poprzedniej szkole. Ernest mnie przekonał. Uważam, że to głupota, kto to widział tyle godzin zajęć plastyki.- Mówiła ciotka podczas kolacji, mierząc April co jakiś czas wzrokiem. Dziewczyna milczała, widelcem mecząc kawałek mięsa leżący na jej talerzu. Nie zjadła jeszcze nic. Nie była głodna.
- Nie baw się jedzeniem. To nie ładnie. - Wysyczała ciotka z pogardą. April westchnęła cicho kładąc widelec obok talerza.
- Dziękuję. - Rzekła i wyszła z jadalni jak najszybciej mogła i czym prędzej pobiegła do Swojego pokoju.
Ledwo minął miesiąc odkąd tam była, a ciotka juz wysyła ją do szkoły. Przecież prosiła o odpoczynek. Nie czuła sie gotowa by wrócić miedzy ludzi. Jednak wiedziała, ze musi. Nie miała innego wyjścia.
Spakowała kilka Swoich prac, które udało jej się odzyskać ze starego domu. Wiedziała, że nauczyciel będzie chciał zapoznać się z jej twórczością. April czuła strach, odkładając prace obok plecaka z zeszytami na jutro. Nie chciała już malować. To należało do rozdziału życia, który zamknęła wraz z dziwną śmiercią rodziców. Policja nic jeszcze nie odkryła, a niewiedza w której żyła dziewczyna była przytłaczająca.
  Szkoła z zewnątrz wydawała się być dość spora, jednak jak się okazało większą jej części stanowił ładny dziedziniec z niewielką fontanną na środku. Wszystko wydawało się być w porządku. April skierowała swoje kroki do pokoju nauczycielskiego gdzie czekał na nią wychowawca z przygotowanym dla niej planem lekcji.
  Przemierzała korytarze powoli, rozglądając się wokół. Było tam surowo, zimno i wyjątkowo cicho. Spodziewała się ścian ozdobionych licznymi obrazami i głośnych krzyków licealistów, jednak tutaj było odwrotnie niż w jej poprzedniej szkole.
  Cicho zapukała do drzwi pokoju nauczycielskiego czekając na odzew. Nie czekała długo, kiedy pojawił się przed nią mężczyzna, który pomimo siwiejących włosów wyglądał wyjątkowo młodo.
- Ty jesteś April, prawda?- Zapytał uśmiechając się przyjaźnie. Cóż za miła odmiana ktoś tutaj wydaję się być symaptyczny.
- Tak to ja. A pan to..?
- Greg. Po prostu.- Odparł wciąż się uśmiechając. Zwrócił uwagę na dwie ogromne "teczki" które trzymała dłoni.
-Chodź za mną, chętnie obejrzę Twoje prace przed rozpoczęciem zajęć. - Dodał, szybkim krokiem ruszajac na sam koniec ogromnego korytarza.
Sala do zajęć plastycznych była większa niż spodziewała się tego April. Ściany były białe, pobrudzone w wielu miejscach różnorodnymi kolorami farb. W kątach stały stare obrazy. Ogromne okna dawały widok na piękny, niewielki lasek który był obok szkoły. April pomyślała, że to idealne miejsce dla artystów. Żałowała tego, że nie trafiła tu wcześniej, w innych okolicznościach.
  Dziewczyna wyciągnęła Swoje prace z teczek. Jeden z obrazów był jej autoportretem i to właśnie ten obraz przyciągnął większą uwagę nauczyciela. April również była zafascynowana tym dziełem, ponieważ namalowała go pod wpływem snów. W owych snach April uciekała przed czymś i bardzo się bała. Nie wiedziała, dlaczego ucieka i dlaczego czuję strach. Po prostu biegła przez dość gęsty las pełen ogromnych brzóz. Wszystkie barwy były szare, bez życia. Tylko jej włosy się wyróżniały.
- Barwa której użyłaś nie oddaję tego, jak piękny kolor mają twoje włosy naprawdę. - Powiedział ktoś, za jej plecami i to dopiero wyrwało ją z rozmyślań. Odwróciła się i wtedy uświadomiła sobie jak niebezpiecznie blisko niej stał młody chłopak. Natychmiat uderzyła ją fala jego zapachu, jakby powietrza zaraz po deszczu i już nie zwróciła uwagi na nic innego, ponieważ jego oczy zahipnotyzowały ją. Było w nich coś, co kazało odwrócić wzrok dziewczynie, jednak ona nie potrafiła. Widziała już tak zimne, przerażające i zarazem błękitne oczy, ale nie pamiętała gdzie.
Z tej dziwnej sytuacji "uratował" ją nauczyciel, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Co nie zmienia faktu, że jej obrazy są genialne. Masz prawdziwy talent, kogoś takiego potrzebowaliśmy. - Rzekł nauczyciel, a w jego głosie pojawiło się coś dziwnego. Patrzył na chłopaka jakby chciał go zganić. Tylko za co? Przecież nic nie zrobił.
  Plan lekcji April był wręcz idealny. Codziennie rano miała plastyke, bo jak twierdził pan Greg- rano ma się najwięcej ciekawych pomysłów, ponieważ jest się wypoczętym, zaraz po tysiącu fascynujących snów. April zgadzała się z nim.
  Dziewczyna wyszła ze szkoły jako ostatnia i od razu zauważyła swojego wuja, obok samochodu, który rozmawiał... Z tym dziwnym, tajemniczym chłopakiem. Blondyn gurował nad jej wujem. Każdy mężczyzna przy niebieskookim, wyglądał jak jego marna podróbka.
Idealne złote włosy, piękne rozbudowane mięśnie. April wiedziała już do kogo wzdychają wszystkie dziewczyny z liceum. Wszystkie oprócz niej oczywiście.
Chłopcy nie interesowali jej nigdy, to malarstwo było dla niej najważniejsze.
- Hej. - Wydusiła z siebie dziewczyna, podchodząc do mężczyzn. Obaj spojrzeli na nią, ale tylko wuj odpowiedział. Nie czekała na nic, myślami była daleko, więc szybko wsiadła do samochodu, czekając na wuja.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 2.

" Śmierć ukochanej osoby okrada nas z niezbędnego wewnętrznego ciepła. Albo może zdmuchuje stały płomień piecyka, wygaszając palnik." - Jonathan Carroll

April obudziła się stosunkowo wcześnie. Nie wyspała się, koszmary jej na to nie pozwoliły.
Kiedy już wyszła z łóżka, przeszukała Swoje rzeczy w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby na Siebie założyć. Niestety z irytacją odkryła, że są tutaj ubrania których dawno już nie nosiła, wszystko w jaskrawych kolorach. Jedynie trzy czarne sukienki ratowały jej godność.
Założyła na Siebie jedną z nich, sięgającą stóp, obcislą w talii z niewielkim białym kołnierzykiem przy szyii, a włosy zaplotła w dwa warkocze dobierane.
Wyjrzała przez okno, a jej oczą ukazał się przepiękny widok.
Jak się okazało, rozlegał się stąd widok na wrzosowiska. Po wczorajszej pogodzie nie było już śladu, niebo prezentowało najpiękniejszy odcień błękitu.
Dziewczyna cicho wyszła z pokoju nie pewnie podążając w stronę schodów. Mijała zamknięte pokoje, nie wiedziała jeszcze co kryje się za ich drzwiami.
- Hej Nif! - Przywitał się Ernest, pojawił się nie wiadomo skąd, kiedy dziewczyna schodziła po schodach.
- Witaj wuju.- Odparła próbując się uśmiechnąć, jednak nie za bardzo jej to wyszło. Miało nadzieję, że nie zauważył jak bardzo nieudolny był jej uśmiech.
- Przygotowałem dla Ciebie owsianke jakiś czas temu, jednak nie chciałem Cie budzić. Chodź za mną.- Rzekł, najmilszym tonem jakim tylko umiał. Ukrywał swoje cierpienie, czy może nic nie czuł po stracie brata?
- Dziękuję, ale nie jestem głodna.
Chciałabym przejść się po okolicy, jeśli mogę.- Powiedziała cicho dziewczyna przyglądając się Ernestowi. Wyglądał na zmartwionego.
- Tak myślałem. W nocy narysowałem małą mapke dla Ciebie. Tak żebyś wiedziała gdzie co jest. - Westchnął wręczając April pomiętą kartke. - Wróć szybko, obiadu Ci nie odpuszczę. - Dodał, kiedy April szła już w strone drzwi.
Założyła Swoje czarne Vansy i szybko wyszła z domu.
Ruszyła prosto przed siebie.
Szła wąska ścieżką, pomiędzy wrzosami.
Było tutaj cicho i pusto, co bardzo ją cieszyło. Chciała być sama, musiała pozbierać myśli. Ciągle przed oczami miała widok szkarłatnej krwi i ciał rodziców leżących w niej. W pierwszej chwili myślała, że to jakiś żart... Cholerny żart. Była w takim szoku, że zaczęła się histerycznie śmiać, jednak szybko umilkła, upadając na kolana z niemocy która ją ogarnęła w tamtym momencie.
  April przysiadła na niewielkim kamiennym murku który znajdował się dość daleko od pałacyku. Zamknęła oczy próbując się uspokoić.
Zastanawiała się, jakim cudem pamiętała tylko moment kiedy odnalazła ich ciała oraz, kiedy wyprowadzano ją z domu. Przez jej głowę przeszła nawet myśl, że to ona ich zabiła, że do końca zwariowała. Miewała przecież dziwne sny ostatnimi czasy...
Westchnęła cicho, po czym zagryzła warge i ścisneła mocniej oczy, powstrzymując się przez płaczem.
Czuła tak ogromną pustkę.
Chciałaby cofnąć czas i uratować rodziców, lub zginąć razem z nimi.
Dlaczego jej nie zabito? Teraz mogła już tylko snuć domysły.
Skierowała się ku cudownej plaży. Gdyby była tu przed "tymi wydarzeniami", z pewnością naszkicowałaby ten krajobraz. Kochała to. Kiedyś... Niestety teraz wszystko to straciło sens. Jakaś część jej odeszła, zostawiając ogromną dziurę gdzieś tam w środku.
Szła powoli, zatapiając stopy w wilgotnym piasku, trzymając buty w lewej dłoni. Myśleliście kiedyś o tym, że można całkowicie przestać myśleć? Dam wam odpowiedź: nie można.

_____________

Witam. Taka mała prośba z mojej strony. Bardzo chciałabym prosić wszystkich czytelników o komentarze. Chciałbym wiedzieć, że ktoś czyta mojego bloga, a ktoś czyta napewno, co wynika z liczby wyświetleń. Z góry dziękuję! :)