środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 9.

Orion pędził ulicami niewielkiego miasta, słuchając niesamowicie głośno muzyki, która nie podobała się April. Dziewczyna wytrzymała słuchając tego zaledwie minute i postanowiła poszukać lepszych piosenek. Jak się okazało, Orion na płycie włożonej do napędu cd w samochodzie miał tylko jedną beznadziejną piosenkę. Kolejna okazała się być jedną z ulubionych utworów (utwór). April. Uśmiechnęła się lekko, zerkając zdziwiona na chłopaka któremu uśmiech nie znikał z twarzy prawie wcale.
Usadowiła się wygodniej na skórzanym fotelu i wyjrzała przez okno, w momencie w którym wyjeżdżali z miasta.
Wąskie, wysokie brzozy były jednym z głównych elementów krajobrazu tej części wyspy. Jak się okazało, Orion mieszkał na drugim końcu wyspy. April zaśmiała się w myślach, przypominając Sobie jak to biedny Orion odprowadził ją do jej domu... Do domu wujka. "Jej" dom wciąż było obcą nazwą dla tego miejsca. Obawiała się, że to miejsce nigdy nie stanie się jej domem. A dom jest tam, gdzie ludzie których kochamy. A ona już ich pochowała, nie mogąc być nawet na ich pogrzebie...
- Wysiadaj skarbie. - Wyrwał ją z przemyśleń Orion, pochylając się i patrząc na dziewczynę przez otwarte drzwi od strony pasażera. "Cóż za dżentelmen!" Prychnęła w myślach April, wysiadając.
  Dom Oriona był niewielki, ale za to bardzo uroczy, położony między płaczącymi wierzbami. Biała farba w niektórych miejscach schodziła ze ścian, a ciemny dach pokryty był szarym brudem, ale to wszystko dodawało mu niesamowitego uroku i tajemniczości. Brawo Orionie, zyskujesz punkty, April już tylko Cię nienawidzi. Bez bardzo.
Chłopak mówił coś do dziewczyny, jednak ta nie słuchała go, wchodząc na cudowną werandę. April delikatnie dotykała ciemne, stare drewno uśmiechając się.
Orion zauważył, że dziewczyna go nie słucha, więc podszedł do niej i mocno objął ją od tyłu, mocno przyciągając do Siebie.
- Oh kochanie powinnaś mnie słuchać. Prowadziłem "monolog" na temat tego, że moja matka... no cóż, straciła głos kilkanaście lat temu. Jednak wiem, że jeśli opowiesz jej o tym gdzie podziewaliście... podziewałaś się tyle lat to uszczęśliwisz ją tym. Nawet nie wiesz jak bardzo ucieszyła się na wieść o tym, że żyjesz. - Wyszeptał Orion jej na ucho, a jego oddech delikatnie łaskotał jej ucho i policzek. April sprawnie odwróciła się do niego przodem i spojrzała w jego błękitne oczy.
- Prosiłam, żebyś nie nazywał mnie w ten sposób. Teraz proszę kolejny raz i przy tym proszę Cię również, żebyś nie dotykał mnie. Przypominam Ci również, że nie pociągasz mnie w żaden sposób, a wręcz przeciwnie. Twoja osoba mnie odpycha i niewiarygodnie drażni.- Odparła April siląc się na wyjątkowo miły ton głosu, podkreślając ostatnie słowo. - Poza tym, dziękuję za informacje.Nie martw się. Potrafię się zachować. - Dodała szybko, odsuwając się od niego.
- Próbowałem być miły, ale dobrze. Będziemy grać na Twoich zasadach.- Odparł uśmiechając się w jakiś dziwny, obrzydliwy sposób, unosząc brew do góry. Otworzył drzwi i czekał aż dziewczyna wejdzie.
  Wnętrze domu było równie urocze co zewnątrz. Białe ściany obwieszone były ususzonymi roślinami, a ciemne drewniane panele dodawały dodatkowego uroku domkowi.
Na pomalowanych- to na biało, to na czarno, starych meblach pełno było różnorodnych ziół oraz kaktusów.
April rozglądając się wzrokiem natrafiła na kobietę, która przywitała dziewczynę szerokim, ciepłym serdecznym uśmiechem. Dziewczyna pamiętała ją.  Kobieta była drobna. Platynowe włosy miała spięte w ciasnego warkocza, a ubrana była w błękitną sukienkę do kostek. Podeszła do dziewczyny i mocno ją przytuliła.
- Jak miło znów panią zobaczyć. - Rzekła April, również przytulając kobietę.
  Po chwili kobieta odsunęła się i spojrzała na Oriona nadal się uśmiechając jednak w jej oczach April dostrzegła coś dziwnego. Jakby ogromny ból. Nie rozumiała tego. Kobieta patrząc na nią miała ten błysk w oczach, a patrząc na Oriona... była jakaś dziwna.
Ruchem dłoni nakazała im iść za Sobą.
  Kuchnia nie była wielka, ale nie była też mała. Jak wszędzie była tutaj ciemna drewniana podłoga i białe ściany.  Ogromne okno dawało widok na ogród pełen kwiatów.
April podeszła do okna, w głowie tworząc wstępne szkice do obrazu. Musiała namalować ten cudowny widok.
Niezapominajki na zmianę przeplatały się z maleńkim stokrotkami na dość sporym wzniesieniu w ogrodzie.
Największą uwagę dziewczyny przykuła jednak największe drzewo magnolii jakie widziała w Swoim życiu.
  Mama Oriona podeszła do April z talerzem pełnym ciasteczek z czekoladą. Dziewczyna wzięła jedno z ciastek uśmiechając się lekko.
- Ten ogród... Jest przepiękny. Zrobię dla Pani obraz. Uwiecznię piękno ogrodu i będzie on towarzyszył Pani przez cały rok.
- Jestem ciekaw rezultatów. Dobieranie barw nie wychodzi Ci najlepiej. - Powiedział Orion bardzo cicho, opierając się o framugę, przyglądając się Swoim paznokciom.
Kobieta spojrzała na niego karcącym wzrokiem, głośno odkładając talerz na stół.
April udała, że go nie słyszy i wpakowała ciastko do Swoich ust.
- Chodź April, mało mamy czasu, a dużo rzeczy do zrobienia. - Powiedział Orion nie czekając na nią.
- Dziękuję bardzo, jest pyszne.- Powiedziała pośpiesznie, uśmiechając się przepraszająco i wyszła za Orionem.
Prowadził ją wąskimi schodami do piwnicy, nie siląc się na zapalenie światła.
  Przyprowadził ją do słabo oświetlonej sali treningowej. Jeśli tak można było to nazwać. Pod jedną ze ścian stała dość spora szafa, a obok niej urządzenia które służyły do ćwiczeń, jednak dziewczyna ich nie znała.
Na przeciwnej stronie znajdowało się ogromne lustro.
  Orion zatrzymał się na środku sali i odwrócił się do April z poważną miną.
- Pokaż mi, czego nauczył Cię Ernest. - Zarządzał uważnie obserwując dziewczynę. Ta zbliżyła się do niego i wymierzyła cios- zmyłkę. Tak jak uczył ją Ernest. Jednak Orion był szybszy i mocno chwycił jej dłoń i sam uderzył ją w twarz.
- Nie będę delikatny. Nie będę zważał na to, że jesteś kobietą.- Wyszeptał na jej ucho, odwracając ją tyłem do siebie, wykręcając jej rękę. April zagryzła zęby z bólu i kopnęła Oriona mocno w kolano.
On puścił April, mocno przy tym ją popychając, sprawiając, że upadła na kolana.
Ta jednak szybko wstała i uderzyła go w twarz. Rzuciła się na niego, napierając na niego całym Swoim ciężarem, a Orion stracił równowagę, zdziwiony tym, że April stać na taki ruch. Ona sama również się zdziwiła.
Dziewczyna siedziała na nim okrakiem, i znowu uderzyła go w twarz. Kiedy wymierzyła drugi cios on chwycił mocno jej nadgarstek i szybkim pewnym ruchem sprawił, że to ona znalazła się pod nim. Przygniótł ją swoim ciężarem, sprawiając, że nie mogła się ruszyć.
Dłoń przyłożył do jej ust mocno, blokując jej przy tym prawie całkowicie dopływ powietrza.
Orion przez chwilę obserwował dziewczynę z poważną miną, po czym uśmiechnął się unosząc brew do góry.
April wiła się pod jego ciężarem, z trudnością oddychając przez nos.
Chłopak przymknął oczy i wydał z Siebie cichy, krótki stłumiony śmiech.  Na jego twarzy pojawiło się kilka kropel potu.
Szybko wstał i ruszył w stronę ogromnej szafy, ściągając z Siebie podkoszulek. Otarł nim twarz i rzucił go w bok.
April siedziała na podłodze przyglądając mu się. Jej policzek pulsował od uderzenia Oriona, jednak dziewczyna starała się to zignorować.
Chłopak otworzył szafę, a jego mięśnie napięły się lekko przy tym.
Wyciągnął ze środka piękny łuk i kilka drewnianych strzał. Rzucił szybkie spojrzenie w stronę April i skierował się w stronę wyjścia.
  Wyszli przez piwnicę na dwór. Nie było tutaj żadnych kwiatów, tylko łąka i kilka drzew. Ogród był z drugiej strony domu.
- Patrz.- Rzekł Orion prostując się. Rzucił strzały na trawę, zostawiając w dłoni tylko jedną. Wyprostował się i z strzelił w jedno z drzew. Jego mięśnie napięły się przy tym w niesamowity sposób. April dopiero teraz dostrzegła czerwoną plamę na drzewie- cel który Orion sam Sobie namalował.
  Chłopak stanął za dziewczyną, pomagając jej strzelić pierwszy raz.
Jego ciało było niesamowicie gorące, ale nie na tym skupiła się April. Za bardzo zafascynowana była strzelaniem.
Orion chwycił jej dłoń i zacisnął ją, razem ze swoją na rękojeści. Potem kazał April trzema palcami naciągnąć cięciwę. Wydała suchy strzał.
- Nie kul się tak. Musisz się wyprostować. - Rzekł Orion odsuwając się od dziewczyny, schylając się po jedna ze strzał.
- Spróbuj trafić w drzewo. - Dodał podając jej strzale.
April zrobiła wszystko tak jak wydawało się jej, że powinno być, ale wystrzelona przez nią strzała nie doleciała nawet do drzewa.
Orion podał jej kolejną strzałę, czekając z założonymi rękami.
- Ręka ma być prosto.- Powiedział próbując poprawić jej rękę. - A palce mają puszczać cięciwę w tym samym czasie.- Dodał po kolejnym nie udanym strzale.
Pozbierał strzały i spojrzał na dziewczynę.
- Odwiozę Cię do domu. Wyglądasz na zmęczoną. Idź do samochodu, wezmę klucze i zaraz tam przyjdę. - Powiedział szybko, a z jego wyrazu twarzy i sposobie mówienia, nie można było nic wyczytać.
April nie zastanawiając ruszyła przed dom.
  Na werandzie ujrzała mamę Oriona, która wpatrywała się w dal.
Kiedy jasnowłosa kobita ją dostrzegła, podeszła do dziewczyny i delikatnie dotknęła jej policzka, patrząc na nią ze smutkiem. Policzek zabolał pod jej dotykiem.
Orion nie wiadomo skąd pojawił się obok April, a matka spojrzała na niego karcącym wzrokiem, kręcąc głową, a w jej oczach pojawiły się łzy.
April poczuła nagły przypływ żalu i mocno objęła kobietę.
- Dziękuję Pani bardzo za przepyszne ciasteczka... I... nic mi nie jest.- Westchnęła, kiedy kobieta również ją przytuliła, ale szybko się odsunęła i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 8.

- To nie ja tu jestem ważny, tylko ty. - Odpowiedział w końcu Orion, poprawiając powolnym ruchem swoje włosy, które wydawały się świecic w dziwny sposób pod wpływem promieni słonecznych. April westchnęła głośno, ukrywając twarz w swoich dłoniach. To nie może być prawdą. Owszem, rodzice opowiadali jej wiele historii związanych z mitologią, jednak April nie zwracała na to uwagi, myśląc, że to tylko zafascynowanie rodziców mitologiami.
- Udowodnij mi, że nie kłamiesz. - Rzekła w końcu April prostując się.
Po jej głowie krążyły tysiące myśli, które kłóciły się między Sobą.
Orion wstał i spojrzał na nią z góry. Wyciągnął w jej stronę dłoń, ale April wstała bez jego pomocy, co chyba nie spodobało się chłopakowi, ale nie skomentował tego. Dziewczyna poprawiła Swoją sukienkę i spojrzała na niego.
- Wiem, że nie uwierzysz jeśli będziemy Ci tylko opowiadać o tym. Dlatego pokażę Ci. - Odparł tajemniczo Orion, patrząc prosto w oczy dziewczyny z których można było wyczytać strach przed nieznanym. Zignorował to i po strzepaniu kurtki z brudu nałożył ją na delikatnie ramiona dziewczyny.
Mocno przyciągnął ją do Siebie łapiąc ją za nadgarstki. April głośno wciągnęła powietrza i wstrzymała je przez chwilę.
- Wsłuchaj się w bicie naszych serc. Muszą stać się jednością. Skup się. - Wyszeptał Orion w jej włosy, ciągle mocno trzymając je nadgarstki, przylegając do niej. Jednak April nie mogła się skupić. Zamknęła oczy. Bliskość Oriona ją przerażała, ale ciepło bijące od niego zdawało się być kojące. Zapach jego skóry przyprawił ją o zawroty głowy.
Jego oddech, który czuła na swoim uchu ją rozpraszał. Jej serce biło szybko i wtedy poczuła, że Oriona również. W tym samym momencie poczuła jak dziwne ciepło rozlewa się po jej ciele, a chwilę po tym poczuła zimno. Uścisk Oriona z jej nadgarstków zelżał aż w końcu zniknął całkowicie.
April otworzyła oczy i zamarła.
Wszystko wokół niej zdawało się być czarno białe. Było tam niesamowicie zimno i ponuro.
April otuliła się kurtką Oriona i rozejrzała się w poszukiwaniach go.
Jednak dostrzegła tylko ogromną bramę, która stała pomiędzy lodowcami.
Brama Trupów, pomyślała dziewczyna, ruszając szybko w jej kierunku. Wszystko tutaj stało się dla niej logiczne, jakby mieszkała tutaj przez lata.
Stanęła przed bramą, trzęsąc się z zimna i uważnie przyjrzała się jej. Brama była czarna, stworzona jakby z miliona ludzkich czaszek. Dotknęła ich delikatnie i natychmiastowo poczuła, że pomimo farby, którą pokryta jest brama, łatwo można wyczuć, że kości są prawdziwe.
Zadrżała, nie tylko pod wpływem tego co odkryła, ale także pod wpływem wszechogarniającego zimna.
April przeszła przez bramę ciągle drżąc, nasłuchując jakiegokolwiek dźwięku, wypatrując jakiekolwiek żywego stworzenia, ale jedyne co słyszała to bardzo cichy szelest pod jej stopami kiedy robiła kolejne kroki. April zastanawiała się, gdzie jest Orion, ale po chwili zdała Sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie tylko ona może tutaj być.
  April w oddali zauważyła dwie rzeki, które płynęły w przeciwnych kierunkach do Siebie. Zanim znów dziewczyna zrobiła jakiś ruch jej drogę zastąpił olbrzym z trzema głowami który wpatrywał się w nią.
- Jesteś jeszcze piękniejsza, niż mówiono, że będziesz.- Odezwała się jedna z głów, uśmiechając się szeroko.
-  Przestań. Pojawiła się zbyt późno, może to nie ona?- Odezwała się druga głowa, spoglądając na dziewczynę złowrogo.
- Jesteś Hrimgrimnir?- Zapytała April, patrząc na obrzydliwe obliczę olbrzyma. Obie głowy  pokiwały zgodnie. Trzecia nie odzywała się, uważnie mierząc April wzrokiem.
Dziewczyna nie chciała okazac strachu, więc stała w miejscu z rękami spuszczonymi wzdłuż ciała.
- Jesteś sama?- Zapytała w końcu trzecia głowa, której głos był inny niż dwóch pozostałych. Bardziej przerażający, odbijał się echem po czeluściach Niflheimu.
- Nie.- Odparła szybko April... Zdecydowanie za szybko. Olbrzym wściekł się w momencie i ruszył w jej stronę.
- Ty tu jesteś, a nie powinieneś istnieć!- Wykrzyczała dziewczyna wciąż stojąc w miejscu, zamykając oczy. Przygotowała się na cios, ale zapanowała cisza.
- Dopóki ktoś w nas wierzy- istniejemy.- Odparły wszystkie głowy równocześnie. -Twoja..- Chciały dodac, ale wszystko przed oczami dziewczyny rozpłynęło się i... obudziła się otoczona przez coś niesamowicie ciepłego. Dopiero teraz uświadomiła Sobie jak zimno jest w Niflheimie. No tak, przecież to kraina zimna i wiecznego lodu. W momencie wróciła do rzeczywistości i uderzył w nią zapach deszczu. Jak oparzona odskoczyła od Oriona, który przytrzymywał ją w Swoich ramionach. Otworzyła oczy, głośno nabierając powietrza w płuca. Światło kuło ją niemiłosiernie w oczy, a płuca piekły jakby oddychała po raz pierwszy. Tylko słońce zdawało się nieść ukojenie, ogrzewając ją. Zachwiała się, ale Orion podtrzymał ją przed upadkiem.
- Dziękuję.- Odparła cicho April, kiedy już wszystko zdawało się być w porządku.
- Teraz mi wierzysz?- Zapytał, również cicho Orion nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Tak, ale dlaczego... dlaczego nigdy wcześniej tam nie byłam?
- Każda nasza "moc" działa lepiej kiedy jesteśmy blisko Siebie. Ty nie chciałaś dostać się tam, bo nie wiedziałaś o tym, że posiadasz taką moc, prawda? Ale teraz ja byłem obok i ja tego chciałem... Jakby za Ciebie. Tylko musiałaś odnaleźc to dziwne połączenie między naszymi duszami. To wszystko jest bardzo skomplikowane. Myśl po prostu, że w jakiś sposób jesteśmy jednością.- Mówił Orion pomału, zastanawiając się nad każdym słowem. April zaczęła się głośno śmiać.
- To jest jakaś prowokacja... Próbujecie zrobić ze mnie wariatkę! Nie...nie! Tego wszystkiego jest za wiele jak dla mnie!- Śmiech przerodził się w płacz.
Szybkim krokiem ruszyła wąską ścieżką w głąb lasu. Chciała jak najszybciej wrócić do Swojego starego życia, nawet jeśli nie będzie w nim jej rodziców.
  April wróciła do domu po zmoroku razem z Orionem, który chciał przedyskutować to wszystko jeszcze raz z nią w obecności jej rodziny. Dziewczyna jednak nie miała na to wszystko ochoty i kiedy tylko weszli do domu pobiegła do Swojego pokoju, zamykając się w nim. Nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Kompletnie nic! Niech Orion sobie sam radzi...Cholerny Orion! Teraz nienawidziła go jeszcze bardziej niż wcześniej.
  Na całe szczęście nikt nie dobijał się do jej drzwi, więc April wyjątkowo zmęczona zasnęła skulona jak małe dziecko.
 
Kolejne tygodnie szkoły zdawały się być wybawieniem dla April. Orion opuszczał zajęcia, więc teraz tylko tutaj nikt jej nie męczył jej "przeznaczeniem". Wuj Ernest postanowił nauczyć April walki wręcz poświęcając na to praktycznie całe popołudnia.
Wuj, jak i April byli bardzo zdziwieni tym, jak dobrze idzie nauka dziewczynie. Urodzona wojowniczka.
  Dziewczyna przemierzała korytarze szkoły obładowana Swoimi obrazami. Ostatnimi czasy jej wena zaskakiwała wszystkich. Tyle stworzyła obrazów, że połowę kazano jej wziąć do domu.
April mało co widziała poprzez włosy które jak zwykle żyły własnym życiem i zakrywały jej całą twarz, a ona nie miała jak ich ogarnąć, bo ręce miała zajęte.
- Ohh Skarbie pozwól, że Ci pomogę!- Odezwał się ktoś w końcu... Nie kto inny jak Orion oczywiście. April nie powiedziała nic, tylko wcisnęła mu wszystkie obrazy. Chce pomóc to niech nosi wszystkie!
- Myślałam, że jesteś chory. - Rzekła dziewczyna kiedy schodzili już po schodach.
- Musiałem wyjechać, ale to nie ważne. Byłem u Ernesta i zastanawialiśmy się co z Tobą dalej.
Obronić się potrafisz i podobno świetnie Ci już idzie. Doszliśmy do wniosku, że z Twoją gracją idealny dla Ciebie będzie łuk. Co ty na to?-
Mówił szybko Orion, nogą otwierając Sobie drzwi. -Jestem samochodem. - Dodał szybko kierując swoje kroki w stronę parkingu.
- Ja i strzelanie z łuku? Błagam Cię Orion...
- Uważamy, że to idealne dla Ciebie! Spróbujesz, zobaczymy co z tego wyjdzie. Nauczę Cię wszystkiego.
- Nauczysz? Niee...
- Niestety złotko, jesteś na mnie skazana. Będę czerpał korzyści z Twojego cierpienia. - Zaśmiał się głośno, podchodząc do czarnego, matowego Dodge Challenger'a 392.
- Mam klucz w tylnej kieszeni spodni, wyciągniesz proszę? - Poprosił Orion, uśmiechając się szeroko, unosząc brew do góry.
- W marzeniach. Radź Sobie sam. -Odparła April opierając się o samochód.
- Kotek no proszę, niosłem Twoje obrazy. - Prosił nadal Orion.
- Dobra! Ale masz nazywać mnie tylko i wyłącznie moimi imionami! - Powiedziała głośno April wyciągając klucz. Otworzyła bagażnik i nie czekając aż Orion spakuje wszystko usiadła na miejscu pasażera.
- Na razie jedziemy do mnie. Wieczorem odwiozę Cię do domu. - Powiedział Orion, włączając radio głośno, z piskiem opon ruszając z parkingu.

Przepraszam za wszelkie błędy, post nie został sprawdzony pod względem treści. :(
Nowy Post= 10 komentarzy! :)