Wokół pełno było krwi, kiedy policja wyprowadzała dziewczynę z domu.
Od tego zapachu każdemu robiło się słabo. Łzy utkneły w oczach dziewczyny do której nic nie docierało. Policijne syreny zdawały się być tak bardzo odległe.
Wiedziała ona tyle, że jako jedyna nie została zamordowana.
Nie wiedziała co teraz się z nią stanie. Nikogo poza rodzicami nie miała. Rodzice nigdy nie wspominali o rodzinie, a sama April nigdy o nich nie pytała.
Ktoś założył na ramiona dziewczyny ciepły płaszcz oraz kazał założyć buty. Zrobiła, to co jej kazano.
Na dworze szalała burza, ogromne krople deszczu zaczęły spadać na dziewczynę w momencie w którym wyszli z domu. Wszędzie było pełno ludzi... Policjanci, nawet lekarze.
Psy tropiące obwąchiwały okolice domu. Nic nie znajdą. Deszcz zaciera przecież ślady.
- Nie bój się, nic Ci już nie grozi.- Usłyszała dobiegajacy jakby z oddali głos policjanta który ją prowadził. Dziewczyna spojrzała na niego kiwając jedynie szybko i nerwowo głową.
Ich buty zatapiały się w błocie kiedy podążali szybkim krokiem w stronę jednego z radiowozów, w którym czekał na nich kolejny policjant. Mężczyzna kazał usiąść dziewczynie z tyłu, a sam usiadł z przodu.
Ruszyli, powoli oddalając się od miejsca morderstwa, zostawiając za sobą wszystko co znała April.
Zaczęło świtać kiedy dojechali na komisariat policji.
Szary budynek nie wyróżniał się niczym.
Schody były śliskie, jednak jakimś cudem dziewczyna nie upadła.
Otwierajac drzwi komisariatu April zalało przyjemne ciepło dochodzące ze środka.
- Dzień Dobry panienko, zrobiłam dla Ciebie herbate. - Przywitała się z troską, niska, siwiejąca starsza kobieta. Od razu zaprowadziła ją do pomieszczenia w którym znajdował się tylko sporych rozmiarów drewniany stół oraz kilka krzeseł.
April objęła palcami gorący kubek wpatrując się w parujacą herbatę.
Do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna z którym tutaj przyjechała i kobieta w eleganckim stroju. Po jej oczach można było stwierdzić, że przed chwilą została wyrwana ze snu.
Oboje usiedli na przeciwko zagubionej dziewczyny.
- Jestem psycholog Amanda Ross, a to komendant Jeremy Glas. Wiemy, że może ci być ciężko teraz o tym opowiadać jednak chcemy porozmawiać z Tobą na temat dzisiejszych wydarzeń.- Powiedziała cichym, spokojnym głosem patrząc na dziewczynę uważnie. Ta pokiwała głową lekko, zgadzając się na to.
- Skąd wzięły się Twoje rany na dłoniach?- Zapytała Amanda, a April spojrzała na swoje pokaleczone, trzęsące się dłonie.
- Nie wiem... Nie pamiętam. - Wyszeptała, oczekując na dalsze pytania.
- Gdzie byłaś podczas... zdarzenia?- Zapytała z wahaniem kobieta patrzac na policjanta niepewnie.
- Podejrzewacie mnie, prawda? Nie wiem co tam się stało. Spałam, nie słyszałam krzyków czy odgłosów walki. Nic... Nie wiem co mnie obudziło. Po prostu wstałam czując pragnienie. Poszłam do kuchni i... i znalazłam ich. Potem zadzwoniłam do was... - Odpowiedziała dziewczyna powoli, zacinając się czasami. Łzy spływały cicho po jej bladych, ozdobionych delikatnymi piegami, policzkach.
- Zauważyłaś może coś dziwnego?
- Nie... wszystko było normalne, oprócz żelaznego odoru krwi, który czuć było w całym domu.
- Czy twoi rodzice mieli wrogów?
- Wydaję mi się, że raczej żyli w zgodzie z innymi...- Odparła, sięgając po chusteczki które podsuneła jej kobieta. Delikatnie otarła łzy. Nagle rosły policjant wstał i wyszedł z pomieszczenia, musiał odebrać telefon.
- Ja naprawdę nie wiem co się wydarzyło. Widziałam ich ciała. Nikt o zdrowych myślach by tego nie zrobił... Dlaczego mnie oszczedzono?- Zapytała zdruzgotana April, zakładając za ucho pasmo swoich długich rudych włosów. Nie odziedziczyła ich po rodzicach. Oboje mieli ciemne włosy, dziewczyna zawsze cierpiała z tego powodu. Tak bardzo pragnęła być podobna do nich. Kiedy Amanda próbowała odpowiedzieć na jej "pytanie" do pomieszczenka wszedł Jeremy.
- Twój wuj przyjechał. Na czas śledztwa zamieszkasz u niego. Tak będzie lepiej. - Rzekł próbując się uśmiechnąć. Wuj? To dziwnie brzmiało. Zawsze żyła w przekonaniu, że jej rodzice nie mieli rodzeństwa.
Jej życie właśnie się skończyło. Straciła stabilny grunt pod nogami.
Jednak pragnienie poznania zabójców było silniejsze niż co kolwiek innego. Miała tysiące pytań, na które tylko oni mogą jej odpowiedzieć.
niedziela, 22 marca 2015
Prolog.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej właśnie przeczytałam twoje bloga i stwierdzam że jest on bardzo ciekawy, przedstawia twoją osobowość i ukazuje twój wspaniały talent który posiadasz. Mam nadzieję że wkrótce ukażą się dalsze losy bohaterki, kontynuuj swoją książkę. Będę oczekiwać twoich postów, na tej stronie :)
OdpowiedzUsuńświetnie jest! ;) ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny i interesujący :)
OdpowiedzUsuńNareszcie dodałaś nowy post! Zaczyna mnie to cholernie interesować , gdyż robi się co raz bardziej tajemniczo. Mam nadzieje ze juz nie dlugo pojawi sie kontynuacja z niecierpliwością będę na nią czekać.
OdpowiedzUsuń