poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 7.

"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty."- Andrzej Sapkowski, "Miecz Przeznaczenia"



April postawiła tego dnia na rozpuszczone włosy, które w niesamowity sposób falowały się. Rzęsy podkreśliła delikatnie tuszem, a usta różowym błyszczykiem. Naciągnęła na Siebie jedyną białą sukienkę jaką miała i biorąc butelkę wody  z kuchni, wyszła z domu.
  Całą drogę do szkoły pokonała prawie biegnąc co nie zmęczyło jej za bardzo, co w jej wypadku było szokujące. Jej kondycja nie była najlepsza. April zawsze chciała trenowac sztuki walki, podobało jej się to, jednak to była chyba jedna z niewielu rzeczy na które matka jej nie pozwoliła, używając za argument to, że dziewczyna jest zbyt wątła.
  Prawie natychmiastowo po wbiegnięciu do szkoły, April zauważyła blond czuprynę Oriona, który górował nad dziewczynami z którymi rozmawiał. Wyglądał przy nich jak olbrzym.
- Orion, musimy porozmawaic.- Powiedziała April, podchodząc do niesamowicie rozbawionego towarzystwa. Dziewczyny spojrzały na nią z mordem w oczach, bo przecież śmiała przerwac tą cudowną chwilę!
- Może byś się przywitała?- Odparł Orion, a jego fanki zachichotały. April przewróciła oczami, nie miała ochoty się z nim wygadywac, więc odeszła. Wiedziała, że to poskutkuję, Orion pobiegł za nią.
- Myślałem, że jesteś zła.- Zagaił po chwili marszu przez korytarz.
- Bo jestem, co nie zmienia faktu, że... Śniłeś mi się.
- Tak? Opowiedz mi proszę Swój sen.-  Uniósł brew do góry, uśmiechając się dwuznacznie.- Czy Twój dzisiejszy strój ma coś z tym wspólnego? Wyglądasz jak bogini grecka! Wiesz... byłaś Side*, a może Merope**? Stawiam na...
- Nawet gdybyś był Orionem z mitologi greckiej***, to i tak nie chciałabym miec z Tobą nic wspólnego, więc hmm... Gdybym śniła o czymś takim byłabym jedną z Plejad****.- Przerwała mu, próbując uspokoic się. Cholera, dlaczego ten człowiek tak cholernie ją irytował? - Śniłam o... to chyba były wspomnienia. Nie jestem pewna... Po prostu... Kim jest Tyran?- Mówiła April bardzo niepewnie, w sumie nie wiedząc o co pytac. Orion spoważniał w jednej chwili, a jego twarz wyglądała teraz przerażająco i wyjątkowo męsko.
- Myślę, że dziś możemy zrobic Sobie wolne od szkoły.- Rzekł gardłowym głosem, mocno chwycił dziewczynę za nadgarstek i ruszył szybkim, pewnym krokiem w stronę najbliższego wyjścia.
Jeszcze przed chwilą April była zirytowana jego zachowaniem, a teraz... była przerażona. Może nie powinna była pytac Oriona o to?
  Przemierzyli szybkim tempem pola, po czym doszli do lasy brzozowego, którego April nie widziała nigdy wcześniej. Jej stopy całe były mokre od porannej rosy, było jej niesamowicie zimno, a nadgarstek bolał ją od uścisku chłopaka, pomimo tego nie odezwała się ani słowem.
Orion usiadł na kamiennym brzegu niewielkiej rzeki.
- Usiądź na mojej kurtce. Nie mogę pozwolic abyś zbrudziła tą piękną sukienkę. - Rzekł nietypowym dla niego tonem, rozkładając kurtkę. - I tak jesteś bielsza od niej.- Dodał cicho, kiedy April już usiadła. Orion milczał wpatrując się rzekę.
- Przepraszam.- Powiedział, zerkając kątem oka na April i zauważając, że rozmasywowuje  nadgarstek, na którym już pojawiały się siniaki. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
- Odpowiesz na moje pytanie?
- Nie wiem czy mogę. Twoi rodzice tego nie chcieli.
- Ich już nie ma. Wiesz dlaczego stąd uciekli?
- Przez Ciebie... Dla Ciebie. Nie chcieli, żebyś brała udział w tym wszystkim. Ale... Gdziekolwiek by Cię nie ukryli, Twoje przeznaczenie i tak by Cię dosięgło. Czegokolwiek byś nie robiła, w Twoim życiu pojawił bym się ja, a wraz ze mną Tyran.- Westchnął Orion.
-Kim ja jestem?
- Ty? Moją towarzyszką. Może lepiej opowiem Ci wszystko od początku. To wszystko zaczęło się tysiące lat temu, kiedy to ludzie wierzyli w to, co teraz uważasz za mitologie. Bogowie Ci istnieli, dzięki wierze ludzi, im więcej ludzi w nich wierzyło, tym większe moce posiadali. Nigdy wcześniej nie wchodzili Sobie w drogę, jednak z czasem uległo to zmianie. Zaczęli walczyc między Sobą o ludzi. Pochłonięci walką, nie słyszeli tego co mówią do nich Wyrocznie. Przewidziały one wtedy, że zrodzi się bóg, który pokona każdego innego boga, a sam zniszczy Świat. Niestety bogowie zorientowali się za późno, kiedy to już ich moce były słabe. Nie byli nawet na tyle silni by stworzyc półbogów. Dwie najsilniejsze mitologie, Grecka i Nordycka, postanowiły stworzyc "wojowników", którzy zrodzą się wraz z powstaniem Tyrana. Całe Swoje siły wykorzystali ku temu. Wybrali rodziny Swoich najdzielniejszych ludzkich dowódców. Ich potomkowie mają zmierzyc się z Tyranem. Otrzymają oni dary, moce, które mają im w tym pomóc. I tak nasze rody, żyją i czekają na niesamowitych potomków, którzy pojawiają się szybciej, niż powinni. To nasze prawnuki miały był "wojownikami"... A jesteśmy nimi my. Twoi rodzice, a dokładniej matka,nie była gotowa na poświęcenie córki. Wydawało się, że Tyran zaatakuję w momencie w którym byliśmy jeszcze dziecmi. Dlatego uciekli. Woleli poświęcic cały świat, ale nie Ciebie.- Skończył móc Orion, uważnie przyglądając się April, która nie mogła pojąc całej tej historii.
- Skąd pewnośc, że to my?
- Już przez sam wygląd. To właśnie tak mieli nas rozpoznac kiedy tylko się urodzimy. Poza tym, dostaliśmy też dary.
- Brednie! Orion to nie jest śmieszne! Nie wierzę Ci.- Wykrzyczała po dłuższej chwili April, patrząc z wyrzutem na Oriona.
- Nie musisz mi wierzyc. Zapytaj Swojego wuja. On powie Ci dokładnie to samo.
- Robicie ze mnie idiotkę. Poza tym... Jaki dar niby miałabym dostac hmm? Szkice to nie wszystko.- Zapytała wściekła, wstając z kamieni.
- Wystarczy, że spojrzysz w lustro. Żaden mężczyzna nie oprze się Twojemu urokowi. Nawet Tyran. Ja również otrzymałem podobny dar, jednak w mniejszym stopniu. Prawie wszystko wskazywało na to, że Tyran będzie mężczyzną. Poza tym jest coś jeszcze. Bogowie Nordyccy, jak i Greccy nie mieli już na tyle siły, żeby przekazac nam wskazówki jak pokonac Tyrana,więc ukryli je w Niflheimie. Tu też widzisz nawiązanie do Swojego drugiego imienia. Posiadasz jeszcze jeden dar, największy, jednak nie wiemy co nim jest...
- A ty?- Zapytała April, ale Orion nie odpowiedział, uśmiechając się tylko tajemniczo.

*Side- w mitologi greckiej żona Oriona. Została strącona przez Herę do Tartaru, ponieważ pretendowała do bycia piękniejszą niż bogini.
**
Merope- Uchodziła za córkę Ojnopiona, króla wyspy Chios. Pożądał jej Orion, który ostatecznie zgwałcił ją, za co został oślepiony podczas snu przez Ojnopiona. Żona Tanatosa.
***Orion- 
mitologii greckiej piękny, dzielny myśliwy beocki o wielkiej sile, olbrzym o niezwykłej urodzie, syn Posejdona i Euriale (jedna z trzech sióstr Gorgon) lub Hyrieusa z Boecji.
****Orion p
rześladował śliczne nimfy Plejady
 (zwiastunki dobrej pogody).



Tym razem liczę na kolejne 6 komentarzy, ale nie pogniewam się jeśli będzie więcej.
Dziękuję wam bardzo za pozytywne komentarze, mam nadzieję, że się podoba.
Zapraszam na kolejny rozdział! :)

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 6.


"Człowiek nie może walczyc ze swym przeznaczeniem."-  Paulo Coelho, Piąta Góra.



April wypadła z klasy i czym prędzej udała się w stronę szafek. Nienawidziła takiego zachowania u chłopców. Niech Sobię nie myśli, że może miec każdą! Jej nie zdobędzie, nie ma takiej opcji.
"Uspokój się April, przecież on w sumie nie zrobił nic złego."- Uspokajała się w myślach April,wyciągając z szafki książki na następną lekcję- francuski, kiedy kątem oka dostrzegła u swego boku dwie brunetki. Spojrzała na nie, pytającym wzrokiem. Wyższa z brunetek, uśmiechnęła się szyderczo.
- Orion jest mój, zbliżysz się do niego jeszcze raz, a gorzko tego pożałujesz.-Wysyczała, po czym przyjrzała się swoim zadbanym, czerwonym paznokciom.
- Mówisz jakbym była dla Ciebie jakimś zagrożeniem, a ja nawet nie mam ochoty rozmawiac z tym człowiekiem. Jest cały Twój.- Odparła April, przewracając oczami, jak to miała w zwyczaju,  odchodząc od dziewczyn. Głupi Orion narobi jej tylko problemów, a ona chciała pozostac nie zauważona, pomimo tego, iż wiedziała, że jej oryginalny wygląd jej na to nie pozwoli. Nie chodzi tutaj o styl ubierania się, bo czarne ubrania nie są niczym dziwnym, ale o włosy. Jak zauważyła dziewczyna, większośc osób miało tutaj ciemne włosy, rzadkością byli blondyni... A co dopiero rudzi! April miała wrażenie jakby była jedyną rudą osobą na tej wyspie.
  Dzień w szkole dłużył się dziewczynie niesamowicie. Za każdym razem kiedy spotykała Oriona widziała go, otoczonego co to innymi dziewczynami, dlatego unikanie go nie było takie trudne. Dziewczyny nie odstępowały go na krok, a jemu zdawało się to bardzo podobac.
  April wyszła ze szkoły i od razu pożałowała, że nie poprosiła Ernesta żeby po nią przyjechał.
Oczywiście, jak mogła się tego spodziewac, przed szkoła stał nie kto inny jak szanowny Pan Orion w towarzystwie cudownej brunetki, która to nie cofnie się przed niczym by go zdobyc.
Dziewczyna postanowiła minąc ich jak najszybciej mogła. Kiedy już myślała, że jej się udało, Orion opuścił Swoją "koleżankę" i pobiegł za April, która nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi, podgłaśniając przy tym muzykę słuchaną przez słuchawki. Przeszli może tak z trzysta metrów kiedy w końcu Orion zastąpił jej drogę, stojąc zdecydowanie za blisko dziewczyny.
-Czego?- Wypaliła April, wyciągając z uszy słuchawki, patrząc prosto w jego oczy.
- Jesteś na mnie zła o taką błahostkę?
-Nie jestem zła! Po prostu nie lubię byc traktowana jak każda dziewczyna!- Wykrzyczała wręcz, po czym ugryzła się w język. "Ale jesteś głupia April!" Zganiła się w myślach dziewczyna.
-Kto powiedział, że każdą tak traktuje?
- Widzę. Dobra daj mi spokój, odwal się. - Westchnęła April próbując go ominąc, jednak to okazała się byc niemożliwe, Orion mocno chwycił ją za nadgarstek.
- Przepraszam, ok? - Wyszeptał, jednak April nie miała ochoty na dalszą konwersację z nim, więc wyrwała rękę z jego uścisku i ruszyła przed Siebie.
- Również chciałbym móc Cię ignorowac.- Dodał, a kiedy April odwróciła się, żeby zapytac oto co miał na myśli, jego już nie było, rozpłynął się w powietrzu.
  April weszła cicho do domu i Swoje kroki skierowała w stronę kuchni, ponieważ czuła ogromny głód, co było naprawdę dziwne! Już miała otwierac drzwi do kuchni, kiedy zorientowała się, że ciocia i wujek sprzeczają się o coś.
- Powinniśmy jej o tym powiedziec, już czas, nie możemy dłużej czekac. - Mówiła podniesionym głosem ciotka.
- Nie oswoiła się jeszcze z myślą, że jej rodzice nie żyją, że przyszło jej mieszkac w całkowicie innym miejscu a ty chcesz o wszystkim jej powiedziec? Zwariowałaś!
- Ta wyspa nie jest dla niej czymś nowym. Mieszkała tu przecież z rodzicami przed tym jak uciekli! Kurwa. Gdyby oni wtedy nie uciekli, nie musieli by zginąc w taki sposób.- Krzyczeli na Siebie na zmianę, a April nic z tego nie rozumiała. O czym oni chcieli jej powiedziec? Dlaczego jej rodzice uciekli z wyspy? Co tu się dzieję?! April poczuła nagłe zawroty głowy i usiadła na pobliskiej sofię, jednak szybko się ogarnęła i wybiegła z domu czym predzęj. Usiadła na tyłach domu, gdzie nigdy nikt nie chodził i zaczęła płakac z niemocy.

  Dziewczynka stała w niewielkim pokoju, patrząc jak obok niej bawi się mały chłopczyk, którego włosy były wręcz białe. Na zewnątrz szalała niesamowita wichura, a deszcz walił o dach, robiąc przy tym straszny huk. Dorośli rozmawiali o czymś zawzięcie w salonie, a jedna z kobiet, również o białych włosach, płakała. Atmosfera która panowała w domu była napięta, a mała dziewczynka doskonale zdawała Sobie z tego sprawę. Po chwili, do pokoju weszło dwoje ludzi... Rodzice April, którzy wyraźnie byli zmartwieni. I wtedy April uświadomiła Sobie, że to nie sen, a wspomnienia.
- Nie możecie wypłynąc podczas sztormu!
- Możemy i zrobimy to! To są dopiero małe dzieci, nie możemy pozwolic im walczyc!- Wykrzyczała matka April w stronę białowłosej.
- Tyran jest za słaby by zaatakowac...

- Jest wystarczająco silny! Nie poślę mojej córki na pewną śmierc... Jak można było się pomylic o kilka pokoleń?!
- Ja też martwię się o Oriona, ale...


  April obudziła się, na dźwięk budzika.Cała zlana była potem, z powodu dziwnego snu. Kolejnego. Dlaczego nie pamiętała tych wydarzeń? O jakim Tyranie mówiła jej matka? Wiedziała, że musi porozmawiac z Orionem.


           Witam. W pierwszej kolejności chciałam podziękowac,
           za liczne odwiedzanie mojego bloga. Chciałam prosic was
           o więcej komentarzy. Umówimy się, że co 6 komentarzy,
           będzie pojawiał się kolejny rozdział. Chodzi mi o to,
           że po prostu chce miec te pewnośc, że mam dla
           kogo pisac. Aaaa i jeszcze jedno. Gdyby ktoś z was chciał

           dostawac powiadomienie o nowym rozdziale to jest taka możliwośc

           za pośrednictwem mojego aska.


środa, 13 maja 2015

Rozdział 5.

"Dzień staje się najczarniejszą nocą, a noc koszmarem myśli, gdy człowiek w jednej chwilii traci kogoś, kogo kochał."

- Więc jak Ci się spało tej nocy?- Zapytał poważnie blondyn, a April zatrzymała się.
- Całkiem dobrze. - Odparła April, po długiej chwili, kiedy wracała już do rzeczywistości.
- Miałaś... koszmar?- Zapytał chłopak unosząc brew do góry.
- Skąd taki pomysł?
- Dziwnie reagujesz. Po prostu.
- Oh nie będę z Tobą rozmawiać. Ja nawet nie wiem jak ty się nazywasz!- Odparła dziewczyna ruszajac znów przed Siebie. Pragnęła zmienić temat.
- A jak chcesz żebym się nazywał?- Zapytał doganiając ją.
- Co to za pytanie?- Zdziwiła się April patrząc na niego jak na totalnego idiote. -Dobra nieważne. Jeśli masz już za mną iść to chociaż bądź użyteczny i zabierz tą cholerną torbę.- Dodała, wręczając mu Swój plecak. Chłopak bez słowa zarzucił go Sobie na ramię.
- Orion.
- Co?
- Orion, takie imię wiesz?
- Aaa tak... Ja jes...
- April Niflheim, wiem.- Przerwał jej, podkreślając drugie imię dziewczyny, próbując uśmiechnąć się przepraszająco. Już miała pytać skąd zna jej imiona kiedy przypomniała Sobię, że przecież Ernest rozmawiał z Orionem i to pewnie wuj nasał chłopaka na nią. Pewnie razem z ciotką postanowili załatwić jej znajomych. Śmieszne!
  April skręciła na wrzosowiska- doskonale zdawała Sobię sprawę z tego, że ta droga jest dłuższa, jednak za bardzo lubiła tędy chodzić by móc się powstrzymać.
Kątem oka spojrzała na Oriona, który wiernie towarzyszył jej, już nic nie mówiąc. Jego rysy twarzy stały się ostrzejsze, miał mocno zaciśnięte zęby. Wyglądał przerażająco. Jakby zabił niejedną istote i planował zabójstwo kolejnej.
W tej zadumnie w którą wpadł jego oczy wydawały się być niebiesko- srebrne, mięśnie napinały się pod jego podkoszulkiem. April zadrżała, wyszeptując jego imię. Jego twarz w momencie rozluźniła się. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Jeśli chcesz mnie zabić, zrób to od razu.- Rzekła stłumionym głosem, całkiem poważnie April.
- Jeśli chciałbym to zrobić, zrobiłbym to dawno temu.- Odprał śmiejąc się Orion. Przeczesał Swojego złote włosy palcami, rzucając w stronę April jedym z tych uśmiechów, pod wpływem którego dziewczyny rozpływały się z radości i podniecenia, udając się do nieba dla zauroczonych, galaretkowatych dziewczyn. Takie właśnie były dziewczyny wzdychające do Oriona, stając pod szkolnymi szafkami. Wyglądały jak cholerne chichoczące galaretki. April zaśmiała się na swoją myśl, głośno i krótko, ponieważ uświadomiła Sobię, że Orion uważnie się jej przygląda.
- Cóż to za uroczy dźwięk wydobył się z Twoich ust.- Zachwycił się, cmokajac przy tym.
  Dziewczyna weszła do domu i czym prędzej udała się do swojego pokoju. Jak zwykle nie miała ochoty  jeść. Wzięła długi prysznic po czym wskoczyła do łóżka, odpływając szybko.
  Obudził ją jakiś trzask. Otworzyła oczy i... odkryła, że jest nie gdzie indziej jak w swoim starym domu, w swoim pokoju. Przerażona wstała z łóżka. Wybiegła wręcz ze swojego starego pokoju ruszając w stronę pomieszczenia w którym doszło do zabójstwa. Wbiegła tam w momencie w którym jej matka upadała na podłogę. Odór krwi i zapach deszczu i ziemi, które prawdopodobnie wpadły do domu przez drzwi, otwarte przez oprawców, uderzył ją natychmiastowo.
"Morderca był jeden" pomyślała Sobię April, kiedy dostrzegła ciemną postać stojącą obok okna, w które krople deszczu waliły niemiłosiernie jakby chciały dostać się do środka.
Postać przyglądała się uważnie April, jakby jej cierpienie napawało ją chorą radością. Postać niewiarygodnie szybko przybliżyła się do April i pochwyciła jej dłonie, jednak ostre szpony które miała zamiast paznokci poraniły ją i wtedy... April pod wpływem bólu którego doznała we śnie, obudziła się z krzykiem i płaczem sprowadzając tym sposobem do pokoju Ernesta.
  Dlaczego te cholerne wspomnienia muszą do niej wracać w tak okrutny sposób? Za wszelką cenę próbowała wyrzucić je ze swojej świadomości. Przez całe pierwsze tygodnie płakała całymi dniami, a potem w milczeniu przemierzała pustkowia wyspy. Wiedziała, że rodzice nie chcieliby, żeby się poddała. I ona tego nie zrobi. Pomści ich. Z podwójną siłą. Teraz jest za słaba, ale przyjdzie taki dzień, że nikt jej nie powstrzyma.
  Spóźniona Nif biegła na lekcję plastyki jak najszybciej potrafiła.
Wpadła do sali i ledwo wydusiła z Siebie przeprosiny. Usiadła za sztalugą i wiedziała, że z malowania dzisiaj nici. Westchnęła głośno, wpatrując się w białe płótno. Jej wczorajszy obraz zniknął gdzieś, więc rozejrzała się po sali w poszukiwaniach. Orion. Musiał wtrącić swoje trzy grosze i właśnie poprawiał jej włosy wyrazistym pomarańczem. Cicho podeszła do niego, biorąc przy tym niewielkie krzesełko i usiadła obok niego. Nie chciała przerywać mu pracy.
Czuła palący wzrok dziewczyn na swoich plecach. Gdyby mogły przepaliły by ją na wylot, zahaczając przy tym niewinnego pana Grega.
  Kiedy Orion skonczył, nie przyglądał się swemu dziełu tylko April, która dokładnie analizowała jego pracę.
- Nie podoba mi się. - Rzekła powoli, zerkając na niego. - Moje włosy są rude, nie pomarańczowe.
- Ja uważam, że taki odcień najlepiej tu pasuje. Ale... Jak już kiedyś wspomniałem, nic nie jest w stanie oddać piękna twych włosów. - Wyszeptał nachylając się w jej stronę, chwytając delikatnie kosmyk jej włosów. April wstała jak poparzona, patrząc na niego złowrogo.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób.- Wysyczała podkreślając każde słowo, po czym wyszła szybko z klasy uratowana przez dzwonek zwiastujacy przerwę.

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 4.

"Sen i śmierć to bracia bliźniacy."- Homer

April jak zwykle zjadła trochę obiadu, a po odrobieniu i pouczeniu się na następny dzień poszła na pobliską plażę. Pogoda zepsuła się całkowicie i zapowiadała się ulewa, jednak to nie powstrzymało jej.
Powolnym krokiem przemierzała cudowną plażę, kiedy poczuła ogromną chcęć zanurzenia się w niespokojnym, ciemnym oceanie.
Nie ściągając żadnego ubrania, wchodziła do oceanu, coraz głębiej i głębiej. I kiedy była daleko od brzegu, kiedy nie czuła już nic pod stopami, zaczęła się niesamowita ulewa, a fale szarpały ją w każdą stronę. Woda wlewała się w jej płuca. Walczyła z tym żywiołem, jednak wiedziała, że jest bezsilna.
Po 10 minutach straciła siły i była już pod wodą, zanurzając się coraz głębiej i głebiej... Czuła jak resztki życia opuszczają jej ciało. Ostatnie co czuła to zimno, zimno tak ogromne, że jego potęga była nie do opisania.
Zamknęła oczy i stało się coś niespodziewanego. Czujeś niesamowicie silne ręce pochwyciły ją, ciągnąc ku górze.
Pragnąc ujrzeć swojego wybawcę otworzyła oczy i... zamrła. Była w Swoim pokoju! Usiadła szybko na łóżku i rozejrzała się wokół. Pierwsze promienie słońca wpadły do pokoju. April niespokojnie rozejrzała się wokół, dotykając swojego ciała które powinno być mokre, ale takie nie było.  Miała na Sobie koszulę nocną... Dziewczyna była przerażona. Przecież to nie mógł być cholerny sen! To jest niemożliwe, przecież wspomnienia z dnia wczorajszego idealnie zgrywały się z tym snem.
  Nie chcąc myśleć o tym, April wzięła długi, kojący prysznic.
Wysuszyła Swoje włosy i ubrała czarne jeansy z wysokim stanem oraz granatową krótką podkoszulkę. Zostawiła w kuchni liścik wujowi w którym powiadomiła go o fakcie, że dziś do szkoły idzie pieszcho i, że wrócić chcę również w ten sam sposób.
  April weszła do klasy i od razu zajęła miejsce przy sztaludze, przy oknie. Spięła swoje włosy w niesfornego koka kiedy nauczyciel wszedł do klasy. Wzięła się do pracy- postanowiła przelać na płótno swój sen.
- Jak zwykle spóźniony!- Powiedział Greg kiedy do klasy ktoś wszedł. Słysząc ciche chichoty dziewczyn, April spojrzała na drzwi w których stał nie kto inny jak tajemniczy blondyn. Każda dziewczyna z sali patrzyła na niego jak na boga, a chłopcy... oni po prostu chcieli go za to zabić. Dziewczyna przewróciła oczami i wróciła do Swojej pracy, nie zwracając uwagi już na nic innego.
  Po zakończonym dnia nauki, wzięła wszystkie swoje rzeczy z szafki (April "nie ufała" tego typu rzeczom) i znów jako ostatnia wyszła ze szkoły.
  Właśnie przechodziła obok ostatnich budynków miasta, kiedy poczuła czyjąś obecność obok Siebie.
- Wymieszaj pomarańcz z odrobiną bieli i czerwieni, a Twoje włosy będą bardziej realistyczne na twoich autoportretach.- Odezwał się ktoś, mocnym, męskim głosem, z dość mocną chrypą. April spojrzała na swojego nowego "towarzysza" i... no tak, mogła się domyśleć, że to nikt inny jak Słynny Blondyn...
- Dziękuję za radę, pomimo tego iż o nią nie prosiłam.- Odparła pewnym i zimnym tonem, unosząc brwi do góry. Przyspieszyła kroku. Nie miała ochoty przebywać w niczym towarzystwie, a zwłaszcza w jego.
- Hej, nie uciekaj piękna!
- Piękna, to ty możesz mówić Sobie do dziewczyn które ciągle za Tobą chodzą. Tak w ogóle to gdzie zgubiłeś stado swoich Śliniaków?
- Zostawiłem je w mieście, na rzecz porozmawiania z Tobą, o czcigodna Pani.
- Oh naprawdę jestem godna by rozmawiać z Tobą?- April przewróciła oczmi, ciągle przyśpieszając kroku.
- Powoli zaczynam wierzyć w stereotypy.- Patrzył na włosy April, rozwiewane przez delikatny wietrzyk. Dziewczyna od razu zrpzumiała o co mu chodzi. Westchnęła zirytowana, nie idąc już szybko- wiedziała, że jeśli on sam nie zechce, nie da jej spokoju.
- Nie boisz się tak sama chodzić tymi pustkowiami?
- Jedyne czego mogę się obawiać to Ciebie.
- Słusznie.- Tajemniczo rzekł ściszając głos chłopak, choć bardziej pasowało do niego określenie "mężczyzna".
- Więc jak Ci się spało tej nocy?- Zapytał poważnie blondyn a April zatrzymała się.